środa, 9 października 2013

09.10 Melbourne do Great Ocean Road

Ruszyliśmy z Philip Island w kierunku Melbourne,




rano zanim wyjechaliśmy udało mi się złapać kilka okazów tutejszych "szkodników"już powoli dociera do mnie jak mogła być skala plagi królików, skoro podobno są wytępione a jest tu ich pełno....

wiał dziś bardzo silny wiatr co widać :) i tak było cały czas. Mam duże auto ale musiałam z nim cała drogę walczyć żeby jechało prosto.


Melbourne dosłownie przebiegliśmy w 2 godziny, przede wszystkim dlatego że za nic nie da się znaleźć parkingu na dłużej niż 2 h a jak już jest to jest koszmarnie drogi



Tak na pierwszy rzut oka to ciekawe skrzyżowanie historii z nowoczesnością ale muszę przyznać Marcelowi że Sydney robi lepsze wrażenie, choć może ja by było więcej czasu zmieniłabym zdanie


Dzięki temu że zeszło nam tak szybo siedzimy sobie a Anglesea bramie do Great Ocean Road był czas na zjedzenie pierwszego kangurka i popicia australijskim  winem, Marcelowi oczywiście nie smakowało :)


dziś to wygląda tak jakbyśmy spali  w jakimś zaczarowanym lesie

Piszę sobie dziś bloga na plaży i jest pięknie :)

https://plus.google.com/photos/100660507596258918899/albums/5945646474530150769?authkey=CLSEqNSN1dDepwE




4 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. Wina bym nie ruszyl...kangura zreszta juz tez nie!
      To tak jak by auto Terego przejechalo i ktos by stwierdzil zeby go zjesc :P
      NIEDOBRE

      Usuń
  2. Ostatnie zdjęcie jest fantastyczne, tylko pozazdrościć :)
    I jeszcze ta plaża, proszę nie pisać tutaj takich rzeczy bo będzie bunt i nie będę czytał więcej bloga :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja też przyłączam się do prośby o nie pisanie o leżeniu na plaży kiedy my jesteśmy w pracy :)

    OdpowiedzUsuń