niedziela, 6 października 2013

04.10 Cold Australia




Może w to nie uwierzycie ale w Australii można porządnie zmarznąć, obudziliśmy się dziś rano a raczej budziliśmy kilkukrotnie w nocy przemarznięci na kość szyby w aucie były pozamarzane a my nie mogliśmy się zmusić do wyjścia spod pierzyny.

Oczywiście jak tylko pojawiło się słońce było już dobrze.
Spaliśmy na campingu ok 15 km od Canberry dziś ona była w planie a potem podjechanie pod Górę Kościuszki
Jaszczurki łapiące poranne słońce w Botanik Garden 

Budynek Parlamentu, na dachu rośnie trawa, mozna nawet wypatrzeć pana z kosiarką po prawej stronie


"ambasada"  aborygeńska którą postawili w ramach protestu przed starym Parlamentem
Miasto trzeba przyznać skonstruowane pięknie. Parlament wkomponowany w górę, sztuczne jezioro po środku, wszytko pięknie tylko jakoś tak za spokojnie, ludzi nie widać dziwnie ja na stolicę, no a poza tym stworzone do zwiedzania samochodem nie pieszo, co się nałaziliśmy a jak się potem okazało wszystko można było objechać i nawet takie trasy turystyczne samochodem polecają. Zresztą pod samego Kościuszkę też się jedzie samochodem.

w Australii nawet łabędzie są czarne a nie białe

Pojechaliśmy dalej przez Coomę do Parku Narodowego Kościuszki, tutaj muszę przyznać kolejny raz przekonaliśmy się tym że uprzejmość Australijczyków to wcale nie opowiadania. Jak wjechaliśmy do Parku zatrzymaliśmy się na campingu którym mieliśmy spać, Pani powiedziała nam że tu mają tylko domki ale dała nam mapę i zaznaczyła gdzie mamy darmowy.


No i jesteśmy w środku buszu po ciemku obłażą nas dosłownie kangury, rozpaliliśmy ognisko bo tu nawet drewno i miejsce przygotowane i szykujemy się na kolejną baaaaardzo zimną noc bo tu jeszcze nawet śnieg w górach jest. Mamy po trzy warstwy ubrań i mamy nadzieje że przetrwamy.

stadko kangurów które się uaktywniło jak jechaliśmy na nocleg
Co do kangurów jest ich tu wszędzie dosłownie mnóstwo, jak jechałam w góry to latały przed maską jak szalone, Marcel nawet chciał jakiegoś na kolację upolować. Najbardziej uaktywniają się właśnie wieczorem i rano.  

Marcel walczy o ogień i pożywienie w środku gór, wokół siedziało pełno kangurów, niestety żaden nie był na kolację 

Posum który podgryzał nam w nocy auto




https://plus.google.com/photos/100660507596258918899/albums/5945497945532213201?authkey=CL6X_YHvm4LxigE

2 komentarze:

  1. no nareszcie ciepłej nocy życzymy

    OdpowiedzUsuń
  2. kangur po prawej, takiego nam tu przywieź, a jakieś pająki fajne widziałaś ? coś ruszającego się już jedliście:>?

    OdpowiedzUsuń