Wczoraj wieczorem dotarliśmy do
Cairns, żeby przynajmniej w minimalnym stopniu zobaczyć rafę,
niestety na kilkudniowy kurs wraz z uprawnieniami do nurkowania to
ani czasu ani niestety takiej gotówki nie mieliśmy. Kilka lat temu
nasi znajomi coś takiego zrobili i bardzo polecali... może kiedyś
się jeszcze uda.
Skończyło się na jednodniowym
rejsie na wyspę Green Island,

gdzie dostaje się sprzęt do nurkowania po prostu z rurką i płetwami, bo rafa otacza całą wysepkę i jest bardzo płytko, można też wypłynąć troszkę dalej na łodzi ze szklanym dnem i pooglądać, z tego też skorzystaliśmy.
gdzie dostaje się sprzęt do nurkowania po prostu z rurką i płetwami, bo rafa otacza całą wysepkę i jest bardzo płytko, można też wypłynąć troszkę dalej na łodzi ze szklanym dnem i pooglądać, z tego też skorzystaliśmy.
Były też wycieczki gdzie się
wypływało na kilka miejsc i tam oglądało rafę ale wszystkie
zaczynały się 7-8 i jak rano byliśmy w biurze to już na takie było
za późno a wcześniej nie mieliśmy jak zarezerwować, ale na naszej
i też było super.
Swoją drogą już trzeci raz
zmieniałam czas... okazało się że tu nie zmieniają czasu na
letni tak jak w Sydney i jak wracaliśmy z pustyni to mieliśmy
przestawić pół godziny do tyły nie do przodu :/ zaczynam się gubić w tej czasoprzestrzeni :)
Zdjęcia nie oddają tego jak ta rafa
naprawdę wygląda i ile tu stworzeń żyje, w łódce się robiło
przez szybę więc tym bardziej nie wyglądają zbyt efektownie.
Musicie uwierzyć na słowo że jest niesamowita.
Zanim się nauczyłam oddychać przez
tę słomkę tyle się słonej wody opiłam że mam zapas soli w
organizmie chyba na rok.
Wystarczy odpłynąć chwilę od brzegu
i są całe ławice kolorowych rybek, pełno małży, płaszki nawet
rozgwiazdę widziałam.
Miejscami było tak płytko że się
praktycznie można było ocierać o te żyjątka, trzeba było nieźle
się namęczyć żeby nie zahaczyć, a strach że można nadepnąć
na na taką Stonefish albo inne ciekawe stworzenie tym bardziej
hamował próby podeptania :)
Jakbym mogła to bym tu jeszcze długo
została :/ tak tylko liznęłam (a raczej opiłam się) tę rafę i
to jeszcze tę wewnętrzną a im dalej i głębiej tym piękniej....
Jak już nadmieniłam może kiedyś się uda jeszcze :)
Na wyspie można jeszcze było popatrzeć
na las deszczowy, a było nawet takie ryzyko że w deszczu bo nad
ranem porządnie lało i nie wyglądał ten dzień o poranku za
ciekawie ale później to już była rewelacja.
Samo Cairns to całkiem przyjemne takie
typowo turystyczne miasteczko, rano budzi stado rozwrzeszczanych
papug, wszystko tu się dzieje bez pośpiechu, na rogach ulic stoją
sobie artyści,
Poza rafą całe wybrzeże otaczają
góry więc jakby ktoś chciał tu zostać na dłużej jest co robić,
ale my jedziemy dalej poznawać uroki Australii
https://plus.google.com/photos/100660507596258918899/albums/5946260167856934705?authkey=CLmaqOCHqfLFbg
Więcej zdjęć, więcej zdjęć !!!
OdpowiedzUsuńHej, co tam słychać u Was? Czekamy na wieści. Trzymajcie się zdrowo, powodzenia :*
OdpowiedzUsuńAustralia co z wami wszystko wysiadło pozdrowienia
OdpowiedzUsuńJeszcze nie wszystko ale jest juz blisko ... nie ma jak dorwac normalnego neta zeby cos dodac moze sie dzis uda narazie idziemy na wieloryby polowac
OdpowiedzUsuń