Dotarliśmy rano do do Sydney oddaliśmy naszego Hana Solo który na szczęście przewiózł nas cało i zdrowo bez większych problemów przez 11510 km, powiem że żali mi się zrobiło jak go oddawałam.... jednak to był nasz swojego rodzaju dom przez ostatnie 5 tygodni. Jeszcze uściskałam go na do widzenia no i ostatnią noc to już w łóżeczku w centrum Sydney spędziliśmy.
Zrobiłam małe pamiątkowe zakupy bo w sumie przez całą podróż większej szansy na to nie było. Cały czas byliśmy gdzieś w drodze i poszliśmy jeszcze na pyszną pizzę do znajomych mieszkających w Sydney pokazać że jednak przeżyliśmy.
Wracając zrobiliśmy sobie jeszcze krótki wieczorny spacer po mieście, spotkaliśmy ogromnego szczura
No i poszliśmy ostatni raz zerknąć na operę
Wszystko ostatni raz ...
https://plus.google.com/photos/100660507596258918899/albums/5946765844916043649?authkey=CIXwtbCJ94v0Mg
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz